Szukasz odskoczni od serialowego mainstreamu? Chcesz zobaczyć coś nowego? Sięgnij po rosyjskie serialne na Netflixie. Platforma oferuje dwie ciekawe propozycje serialowe ze wschodu: „Ku jezioru” oraz „Lepsi niż my”. Czy warto więc oglądać te rosyjskie seriale na Netflixie?
Co ważne, choć języki polski i rosyjski są do siebie zbliżone, nie znając choćby podstaw rosyjskiego możemy mieć problem ze zrozumieniem dialogów. Nie ma tu jednak problemu, bo oba opisywane rosyjskie seriale na Netflix dostępne są zarówno z polskim lektorem, jak i polskimi napisami.
Spis treści:
Rosyjskie seriale na Netflix. Hity czy kity?
Opinie na temat rosyjskiej kinematografii są podzielone. U wielu osób pokutuje opinia, że rosyjskie produkcje, są biedniejszymi krewnymi, próbującymi doścignąć kino amerykańskie. Bierze się to głównie stąd, że od kiedy, jako polska przestaliśmy się „przyjaźnić” ze Związkiem Sowieckim, odsuwamy na bok wszystko, co pochodzi ze wschodu.
W rzeczywistości Rosja jest olbrzymim krajem ze sporymi możliwościami. W wyobrażeniu wielu Rosja jest krajem z memów o polarnych niedźwiedziach biegających po ulicach i pijących gościach w uszankach. W rzeczywistości może i jest to kraj dużych rozbieżności, jednak Rosja z pewnością może pozwolić sobie na porządne produkcje filmowe i takimi są dwa rosyjskie seriale dostępne na Netflixie.
Czy warto je oglądać? Moim zdaniem tak. Choćby dlatego, że pokazują nieco inne realia i kultury niż te znane z oklepanych już amerykańskich czy nawet europejskich produkcji Netflix.
„Ku jezioru”. Rosyjski serial o epidemii
Serial „Ku jezioru” w oryginale znany jako „Эпидемия”, czyli po prostu „Epidemia”, a w wersji angielskiej „To the Lake” to opowieść niezwykle aktualna w dobie pandemii koronawirusa. Aż trudno uwierzyć, że serial powstał przed tym, jak COVID-19 zaatakował świat, bo jest w nim sporo podobieństwa do walki z nieznanym wirusem, jaki panuje w serialowej rzeczywistości.
Oglądając „Ku jezioru”, możemy jednak stwierdzić, że ten nasz koronawirus i nasze obostrzenia nie są aż tak złe, bo bohaterów rosyjskiego serialu spotykają dużo gorsze rzeczy i muszą przeżywać znacznie poważniejsze dramaty niż my.
W sieci można przeczytać różne opinie o serialu, jednak przeważają te pozytywne, o czym może świadczyć choćby dość wysoka ocena (pow. 7) na Filmwebie. Mnie serial podobał się bardzo – śmiało mogę powiedzieć, że jest to jeden z lepszych seriali, jakie obejrzałem w tym roku. Być może kilka scen jest banalnych, ale cała historia niezwykle wciąga. Dodatkowej tajemniczości dodaje zimowy klimat i fakt, że znaczna część serialu dzieje się na rosyjskiej prowincji, która jest tak odmienna od życia w mieście, czy nawet na polskiej wsi.
Świetne są też niezwykle wyraziste i różnorodne postacie. Praktycznie każda z nich wnosi coś nowego i prezentuje inne cechy charakteru. Główny bohater Siergiej grany przez Kirilla Käro został zagrany bardzo dobrze, jednak nie można nie wspomnieć tu o fenomenalnych rolach młodzieżowych: niepełnosprawnego Miszy (Eldar Kalimulin), czy rozpieszczonej córeczki, uczącej się życia w trakcie dramatu Poliny (Viktoriya Agalakova), a także świetnie zagranego, cynicznego biznesmena Leonida (Aleksandr Robak).
„Lepsi niż my”. Serial S-F po rosyjsku
Inną rosyjskojęzyczną propozycją dostępną na Netflixie jest serial science-fiction „Lepsi niż my”, w oryginale: „Лучше, чем люди” (Lepsi od ludzi). To opowieść osadzona w niedalekiej przyszłości, dlatego nie jest aż tak odrealniona, jak wiele seriali o tej tematyce – przyszłość, nieco miesza się tu z teraźniejszością, co pozwala łatwiej wczuć się w klimat serialu.
„Lepsi niż my” to historia o roli robotów, a właściwie jednego robota-prototypu w życiu normalnych ludzi. Nie brakuje też wątków dotyczących normalnego życia, a także tych z pogranicza biznesu i życia kryminalnego.
Miłośnicy kina rosyjskiego i osoby uczące się języka rosyjskiego z pewnością docenią wersję oryginalną z napisami. Język rosyjski jest niezwykle dźwięczny i dobrze obrazuje emocje mówiących.
Na ekranie ponownie możemy tu zobaczyć znanych z „Ku jezioru” aktorów, jak Kirill Käro czy Eldar Kalimulin, który znów doskonale wcielają się w swoje role. Fenomenem jest tu jednak Paulina Andreeva, która wciela się w rolę robota Arisy.
Sparta – rosyjski serial, który trzyma w napięciu, jak żaden inny
Sparta jest chyba najmniej popularną rosyjską, serialową propozycją Netflixa. Dzieje się tak z pewnością przez to, że do serialu nie ma nagranego lektora, a Polacy otrzymują jedynie wersję z napisami.
Nie warto się tym jednak zniechęcać, bo Sparta do bardzo dobry film kryminalny, który trzyma w napięciu do samego końca. Opowiada on historię tajemniczej śmierci nauczycielki, w jednej z rosyjskich szkół. W tle przewijają się interesy mające na celu stworzenie gry komputerowej dla nastolatków.